https://www.youtube.com/watch?v=tvFTrZQEgfo (Myslovitz- Sprzedawcy Marzeń. Katowice 2012) Czujesz ten zapach? Poznajesz go? To zapach tęsknoty... Tęsknoty za czymś bez kształtu, za czymś nieokreślonym. Trochę jakby za Twoimi ustami, a trochę... może za Twoimi dłońmi sunącymi po moim ciele? Nie... nie wiem... Nie potrafię tego zdefiniować, ten zapach... On jest taki gorzki i okropnie śmierdzi... Jest przesiąknięty smutkiem, takim wiesz... do granic. Smutkiem, który rozpryskuje się o tylne komory serca, który je rozdziera... Który zostawia pustkę i skomlenie. Takie wewnętrzne, ciche skomlenie, którego nie można zdefiniować, określić... Którego nie można w żaden sposób wytłumaczyć. To miasto, te ulice, ci ludzie... Nie mogę, nie chcę, nie potrafię... Duszę się... Muszę uciec stąd jak najszybciej- to wszystko za bardzo przypomina mi Ciebie... Nas.
Katowice, one tak okropnie śmierdzą...
...nieokreśloną tęsknotą za czymś, co już nigdy nie będzie miało miejsca...
Piszą się wyłącznie tam, gdzie pozwalamy im dotknąć nas samych. Najczęściej w tym zwiotczałym życiem mięśniu, który mało kto chce już rozwijać. Ucieczka jest natomiast droga donikąd. Lepiej pomyśl, że dobrze było to przeżyć. A potem znajdź miejsce, które będzie dla Ciebie właściwsze.
-Lacrimas. W takim razie każde miasto cuchnie w ten sam sposób. W sumie... w jakiś tam sposób jest to nawet logiczne, przecież wszystkie historie choć tak bardzo do siebie podobne i z tym samym, nudnym zakończeniem piszą się w innych miejscach... Niestety, uciec od samego siebie się nie da i to mnie przeraża...
-Cynamon. Ech... czyli znowu to samo; takie kluchy? A miało być ozięble i na niby. Chyba muszę zmienić taktykę ;p
-Smurf. Bardzo Ci dziękuję :) P.S. Racja... Kiedyś to chociaż ludzie próbowali udawać... Teraz to już im wszystko jedno...
a ja czytając takie, czasami się zadumam, nie raz wspomnę niedokończone spacery, rozmowy.. gdy wszyscy jeszcze grali sympatycznych, skromnych i otwartych
ahh, widać szczerość.. ~jesteśmy ludźmi na tyle, ile sobie na to pozwalamy. fisz za szczerość.
Heeeej... Ale Katowice wcale (tak) nie śmierdzą! ;) .
Natomiast odnosząc się do meritum - znam to uczucie. Jest ono jednak związane z zupełnie innym miastem. Każda ulica, budynek... wszystko, co tylko zapisałem na kartach pamięci, przesiąknęło bólem. Wystarczy kadr, żeby poczuć jak żebra zaciskają się wewnątrz tym niekończącym się zniewoleniem. I nawet ucieczka nie jest w stanie Cię uzdrowić, bo los i tak czasem wsunie Ci przeszłość pod powieki. Jak sen - na (nie) dobranoc.