Chcę być sobą, takim jakim jestem. Częściej smutnym niż wesołym. Z zapłakanymi oczami, a nie wymuszonym śmiechem. Chcę się śmiać, kiedy mam na to ochotę, a nie wtedy gdy wszyscy dookoła uważają, że tak wypada. Chcę się zatracać w swojej bezsilności, egoizmie, dekadentyzmie. Tutaj nie mogę sobie na to pozwolić. Mimo tego, że jest to duże miasto, nie czuję się do końca sobą. Nie chcę, żeby ktoś widział, że jestem słaby, bo takiego łatwiej zniszczyć, a niestety natura większości polaczków taka właśnie jest. Zajadam się więc owsianką, myśląc nieustannie nad tym, którą maskę dzisiaj przywdzieję.