Bo widzisz, tak trudno powiedzieć, by nie zagubić się w dysharmonii. Słowa, rodząc dźwięk, wymiatają z pola to, co pulsuje ciszej. One płyną, wprawiając w ruch całą przestrzeń we mnie i przede mną. Nawet i to, co za mną. Więc wystarczy, że powiem - i wszystko znika. Lub zmienia jakość. Trzeba mi synchroniczności, by nie znikać. Trzeba mi ciszy, która nie nazywa. Lub słów, które ze mną współgrają.
Chodzi o to, by chcieć się chciało nie za dużo i nie za mało by ważne było w każdej chwili tej chwili aż po ostatnią ze wszystkich które są dane nie trudno zepsuć i nie łatwo rozpoznać co ważne :)
Tak cisi są wymiatani, gdzieś pod liście rabarbaru, ale tam porozmawiają sobie z żabką przez ich dusze i serca i czakry i wiele innych dostepnych możliwości jaki im gotuje wszechświat.daj Co Boże i Big Bang wszystko o co prosisz. Ja bym Ci dał.Pozdrawiam!