Pewien mój znajomy zadzwonił do swojej matki i powiedział, że przyjeżdża do niej w niedzielę na obiad, i żeby mu ugotowała spagetti. Po przyjeździe matka zapytała się go - czemu właśnie spagetti? On jej odpowiedział, że tylko to z jej gotowania nadaje się do jedzenia. Nie ukrywam, ze za tą i wszelką inną szczerość go podziwiam.
I słusznie jak większość rozsądnych ludzi, ma daleko gdzieś czyjeś opinie i sugestie. Nieprzejmowanie się, zaś nie znaczy, iż inni nie będą bezproduktywnie się produkować.
Jest on ciekawym przypadkiem, w którym szczerość budzi podziw, wesołość, a nie prowadzi do osamotnienia, zresztą on by miał zdanie o nim negatywne w głęmbokim, ale serdecznym poważaniu.