Menu
Gildia Pióra na Patronite

I znowu to uczucie, jakby coś rozrywało Cię od środka. Budzisz się rano, patrzysz w okno a tam kilka drzew, na których widać mniej, i mniej liści, myślisz "Zaczyna się kolejny dzień z życia.". Wstajesz idziesz do łazienki wracasz, ubierasz się, malujesz, zakładasz torebkę i wychodzisz. Autobus spóźnia się jak zwykle 5 minut, stoisz, czekasz... Wokół Ciebie ludzie, nawet ktoś mówi Ci "Hej, co tam u Ciebie?" A Ty stoisz. Odpowiesz wymijającym " Wszystko okej"... W końcu jest autobus, wyzwolenie od pytań. Wsiadasz, zajmujesz stałe miejsce z tyłu, bo wiesz, że tam jest ktoś z kim możesz porozmawiać. Siadasz, wyjmujesz książkę i czytasz kilka pierwszych zdań. I co? I nie możesz dalej, wkładasz ją do torebki, uśmiechasz się do przechodzących ludzi i odpowiadasz " Hej"... I jest, to miejsce, spoglądasz z nadzieją czy może tym razem go tam nie ma? Czy może nie wsiada, i co? I jest. Ale to nieważne, wszystko jest nieważne. Ukrywasz łzy, spoglądasz w dół, nagle przez ułamek sekundy zauważasz, że patrzy, ale po co? I w końcu jest, wysiadasz, odwracasz się czy przypadkiem nie ma go za Tobą - w końcu idziecie w tą samą stronę.... Ale nie ma. Spotykasz te same osoby co zawsze, idziesz uśmiechasz się żartujesz. Nagle skręcasz i idziesz prosto. Spoglądasz jeszcze raz za siebie i co? I on patrzy, ale po co? Nic idziesz dalej, dochodzisz do ogrodzenia, odpalasz papierosa i zaczyna się rutyna. W końcu nie myślisz o nim, nie myślisz o niczym innym jak o spaleniu do końca papierosa i wejściu do szkoły. Wielki napis VI Liceum Ogólnokształcące.... I wiesz, że to będzie kolejny dzień w piekle, kolejne nieprzespane noce poświęcone na naukę. Wychodzisz jest 14, palisz papierosa, mówisz "hej" i idziesz na autobus. Docierasz, na ławce jak zwykle to samo towarzystwo i siadasz. Dochodzi 14:30 i widzisz go, mija Cię i rzuca "Hej", opowiadasz ale tak cicho, że sama nie wiesz czy to była odpowiedź, czy tylko przez przypadek wydobyty krzyk duszy... Wracasz do domu. Robisz to co zwykle i kładziesz się spać... Całe 10 miesięcy tak samo... Ale wiesz, że nie na marne, że jest coś co napędza Cię do życia, wiesz, że niedługo Cię tutaj nie będzie, zaczniesz spełniać marzenia... Sama... Bez zobowiązań wobec kogoś. Ustatkujesz się w końcu. Ale jak na teraz jesteś w rozsypce, nie pokazujesz tego, nigdy nie pokazujesz co Ci jest. Zawsze odpowiadasz wymijająco " Nie mogę spać" albo " Źle się czuję "... Idziesz dalej, możesz przecież zapalić, zapomnieć ale po co? Napić się no ale czy to mi w czymś pomoże? Nie, trzeba to po prostu przeczekać, jak wszystko inne... Bo nic nie dzieje się bez przyczyny....

651 wyświetleń
20 tekstów
1 obserwujący
  • 14 September 2013, 22:36

    ... "Pierwszy dzień reszty życia"

  • Palulusia

    14 September 2013, 22:36

    Rutyna, rutyna, rutyna...
    Kiedy to czytałam to jakbym widziała siebie i najzabawniejsze jest to że chodziłam do VI LO w Katowicach :)