Mirku, zależy o jakiej "sztuce" mówimy- powiem szczerze, że jeśli chodzi np. o tzw. "murale", które robią się popularne w większych miastach to jestem bardzo, ale to bardzo miło zaskoczony. PRLowskie, szare elewacje są zdobione cudownymi obrazami, które malowane są przez profesjonalne osoby. Do tej pory patologiczna młodzież raczej przyzwyczajała nas do sprejowego hwdp albo miłości klubowej w postaci "1950 Tsunami Żelisławice". Myślę, że to miła odskocznia. Tak offtopem, bo aforyzm nie o tym. Pozdrawiam serdecznie.